Choć nie miałam jakoś specjalnie zaplanowanego tego sylwestra, to i tak świetnie się bawiłam. Od 19 byłyśmy z Coriną w Bostonie. Od razu dało się zauważyć, że to jakieś święto. Nie widziałam w Bostonie jeszcze tyle ludzi...
Przeszłyśmy się przez Public Garden i Boston Common (przepiękne parki) do Quincy Market. Tam usiadłyśmy w pubie na kilka drinków. Ponieważ nie miałyśmy biletu na imprezę, musiałyśmy opuścić lokal przed 22... Przynajmniej przez jakiś czas nie marzłyśmy ;D No i poznałyśmy nowe osoby! Obok nas stała czwórka amerykanów, którzy zaczęli z nami gadać (nie, moi drodzy, nie sami faceci ;P). Pośmialiśmy, pogadaliśmy i w końcu trzeba było się zbierać. Dostałyśmy od nich z Coriną lightstick (nie mam pojęcia jak to się nazywa po polsku...). I kolejna pamiątka z USA :D
Quincy Market to centrum handlowe, które wygląda całkiem nietypowo, ponieważ budynek jest zrobiony w stylu klasycznym. Gdy pierwszy raz poszłam pod wielką choinkę, która znajduje się tuż obok, myślałam, że to jakieś muzeum ;D W każdym bądź razie, po ogrzaniu się drinkami pochodziłyśmy po pasażu centrum, gdzie, o dziwo, było mnóstwo ludzi. O 23.45 przeszłyśmy nad rzekę na pokaz fajerwerków.
Nocą 1 stycznia 2015 zrobiłyśmy sobie pierwszy spacer po Bostonie... pierwszy w tym roku ;D
Nie było szaleństw, nie było wielkich sylwestrowych imprez, ale mi to pasowało. Przynajmniej wszystko pamiętam ;D
Bardzo podobały mi się również rzeźby lodowe porozstawiane w różnych miejscach ;D
Zdjęcie zrobione przez nowo poznanego kolegę, jakkolwiek miał na imię :D
Ale nie ważne, jak fajny byłby ten kolega, selfie zawsze musi być zrobione, haha :D
Najlepsze znalezisko w Quincy Market ;D Niestety, nie było mi dane skosztować...
Fajerwerki były naprawdę ogromne ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz