Długo nic nie pisałam, wiem, przepraszam! Mogę jedynie powtarzać się z obietnicą, że poprawię się na przyszłość... choć wiem, że i tak tego nie zrobię ;)
Tak więc czas wrócić do mojej przygody z Nowym Jorkiem, która wydarzyła się.... ponad miesiąc temu?! Jestem okropna, wiem, jeszcze raz przepraszam.
W swój ostatni dzień w NY wraz z Hanną i Karoliną udałyśmy się na most Brookliński. Widoki oraz sam most - niesamowite! Minusem były tłumy, przez co przejście przez most zajęło nam dobrą godzinę.
W końcu w Brooklyn'ie!
Most Manhattan oraz Empire State Building pod nim - kto widzi? ;D
Mały bonus w drodze na autobus powrotny ;D
A oto najbardziej wzruszające wspomnienie z całego wyjazdu. Mężczyzna przez całą drogę w metrze wpatrywał się w zdjęcie kobiety. Oczywiście mógł w myślach planować morderstwo ale... ja tam myślę, że to raczej dowód prawdziwej miłości ;)
W czasie tego wyjazdu dowiedziałam się również o bardzo ciekawej piosence:
Piosenka "Natalia w Bruklinie" ;)
Ale pięknie! :)
OdpowiedzUsuńniesamowite ! zapiera dech w piersiach ! :*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie : http://myimmemorialdream.blogspot.com/