środa, 4 lutego 2015

"Tyle śniega na...sypało"

Wiem, wiem... jestem straszna jeśli chodzi o bycie konsekwentnym, ale! Nie ma komentarzy = nie ma motywacji = nie ma notki. Proste równanie :) Dziękuję jednak Anecie, która się upomniała o posta. Od teraz postaram się być systematyczna... chyba, że naprawdę nic ciekawego nie będzie się działo ;D

Czas szybko tutaj leci i będę to chyba powtarzać w każdej notce. Nie wierzę, że to już luty!! Przecież niedawno dopiero się pakowałam na wyjazd! Ostatnią sobotę po zajęciach (tak, dalej chodzę na angielski :D) miałam czas dla siebie. Po (oczywiście) zakupach znalazłam dobre miejsce, aby coś zjeść. Stoliki były na 1-szym piętrze, ja usiadłam zaraz pod oknem.
Po zjedzeniu bajgla i w trakcie ogrzewania się gorącą czekoladą w końcu miałam okazję przyjrzeć się temu, co się dzieje na dworze i nagle spokojne myśli zaczęły przepływać w mojej głowie. Patrząc na tych wszystkich ludzi przechodzących z jednej strony na drugą nie mogłam uwierzyć, że ja, mieszkając przez 22 lata w małej mieścinie gdzieś tam w Europie, właśnie siedzę w centrum Bostonu, jem tak popularnego w stanach bajgla, piję gorącą czekoladę i czytam książkę jak gdyby to była najnormalniejsza rzecz na świecie...


Wracają jednak do powiedzmy połowy stycznia....

Po poprzednich zajęciach miałam w końcu czas odwiedzić bostońską bibliotekę. Jest ogromna i piękna! Tego samego dnia założyłam tam swoje konto i teraz mogę się rozkoszować długo upragnioną książką "Band of Brothers" Stephena E. Ambrose'a ;D



Jednak co jest najważniejsze, to w ciągu ostatnich 2 tygodni mieliśmy już 2 burze śnieżne. Słysząc "burza" spodziewałam się, że wiatr będzie chciał mnie wywiać z pokoju... co za pomyłka! Było raczej spokojnie, może za drugim razem bardziej wiało, ale ogólnie polegało to na tym, że śnieg sypał, sypał, sypał i sypał...tak, że za pierwszym razem był zakaz w kilku miastach (w Newton oczywiście też) jazdy samochodem z powodu zaśnieżonych ulic.
"Burza" była (ku mojemu rozczarowaniu) spokojna, za to ilość śniegu jaką zastałam po 2 dniach była zaskakująca. Nie wiem, czy kiedykolwiek widziałam wszystko tak zasypane, a to i tak koparki i inne ciężkie samochody pracowały od co najmniej doby. Miasto wyglądało jak z bajki. Jak Domki z piernika oblane białym lukrem - słodko! Nawet jeśli każdego ranka brnę ze swoim host dzieckiem do szkoły przez zaspy po pas... jest zabawa :D




Czekając na T, aby dotrzeć na sobotnie zajęcia. Brrr!



"Piękna" zima w Newton :)



Hołdy śniegu czekające na wywóz



Przemieszczanie się w "korytarzach" śniegu uważam za ciekawe... dopóki jakiś sąsiad nie zapomina odśnieżyć swojego podwórka. Wtedy muszę lewitować nad metrowym śniegiem.



I na koniec, największa słodycz w domu host rodziny <3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz