poniedziałek, 1 grudnia 2014

Welcome, welcome!!

JESTEM W NOWYM JORKU!

A więc stało się. Już nie ma odwrotu :D
Wczoraj doleciałam, a teraz dobija mnie jet lag. Poszłabym już spać, choć jest dopiero 18:20.

Na lotnisku w Polsce wchodząc do samolotu trzęsłam się jak opętana. Gdy maszyna jeszcze kołowała mi leciały łzy, nie wiedziałam do końca co się ze mną dzieje, ale jak tylko samolot wzbił się w powietrze przestałam jak ręką odjął. Widoki były niesamowite. Bardzo szybko dolecieliśmy do poziomu chmur i przez chwilę nic nie było widać, ale jak tylko unieśliśmy się ponad nie widok był niesamowity! Siedziałam obok okna, więc mogłam podziwiać :D Widok przypominał śnieżną pustynie, do tego słońce znajdowało się zaraz nad poziomem chmur a niebo było jasno błękitne - niesamowite!
Lot do Wiednia trwał ok. godziny. Tam czekałam prawie 2 godziny na samolot do Stanów. Niestety siedzenia jak na 9-godzinną podróż nie były za wygodne, biodra i łopatki do teraz mnie bolą ;/ Ale za to siedział obok mnie bardzo miły pan z Nowego Jorku :)

Niesamowite jest również to, że się nigdzie nie zgubiłam, JEJ!! W moim przypadku to wielkie osiągnięcie :D

Wczoraj jak dotarłam w końcu do hotelu byłam padnięta. Z domu wyjechałam o 23, do hotelu dotarłam ok. 22 Polskiego czasu, tak więc w podróży byłam prawie dobę i naprawdę marzyłam już tylko o prysznicu i łóżku.

Przypomniały mi się piosenki,, gdzie przy przedstawianiu różnych krajów Ameryka jest zawsze duuuża. To nie wzięło się znikąd. Po pierwsze lotnisko. Aby poruszać się między terminalami zainstalowano sieć tramwajową. Druga rzecz, jaka zapada w pamięci to posiłki. Wczoraj zamawiając obiad już w hotelu wzięłam sandwich'a z awokado, sałatą, pomidorem, indykiem i boczkiem. Tost miał 4-5cm wysokości. Ledwo potrafiłam to ugryźć. I oczywiście były frytki do tego. Nie zjadłam wszystkiego. To było zdecydowanie za dużo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz