wtorek, 11 listopada 2014

Krok 5 - rozmowa

Nie wiem, czy poprawnie to nazywam, ale zawsze myślałam o tym jak o rozmowie kwalifikacyjnej - w końcu sprawdzają mnie, czy nadaję się, aby jechać ;)
Ze swoją konsultantką regionalną umówiłam się w Tarnowskich Górach i usiadłyśmy w miłej restauracji, przez co atmosfera nie była taka poważna. Sama konsultantka tak prowadziła rozmowę, że już po minucie nie miałam żadnego stresu i bardziej wyglądało to jak spotkanie dwóch koleżanek, które się dawno nie widziały.
Z początku rozmawiałyśmy po polsku. Najpierw o dosłownie pierdołach, potem już zadawała pytania odnośnie wyjazdu, jak "skąd pomysł, aby jechać", "jeździłam już kiedyś z dziećmi samochodem? dokąd?", "czy umiem gotować, prać" i miałam też opowiedzieć o swoim doświadczeniu w opiece nad dziećmi. Jak wspomniałam wcześniej, nawet z takimi konkretnymi pytaniami wszystko było na luzie, jak zwyczajna rozmowa a nie wywiad, czy się nadaję, czy nie.
Drugim etapem była rozmowa po angielsku, której się tak obawiałam. Na studiach już półtorej roku nie miałam angielskiego, a w domu też styczności miałam tyle tylko, co oglądałam seriale i filmy... Na szczęście stres szybko minął i z ochotą rozmawiałam po angielsku, najgorsze było przełamać się. Pytania nie były trudne, bardziej wyglądało to jak kontynuacja poprzedniej rozmowy, ale w innym języku. Miałam powiedzieć, czy wiem jak zapiąć fotelik w aucie, opowiedzieć jakie znam zabawy z dziećmi... wiem, wiem, powinnam wszystko sobie od razu zapiać jak tylko wróciłam, ale jakoś tak wyleciało z głowy :D Ważne jest jednak, że nie stresowałam się, nawet jak nie pamiętałam jakiegoś słówka, albo wiedziałam, że powiedziałam coś niegramatycznie. Najważniejsza jest komunikacja i dopóki druga osoba rozumie, o co mi chodzi, wszystko jest OK.
Ostatnią rzeczą do zrobienia było wypełnienie testu osobowości. Jest pełno pytań a,b,c,d (ok. 70?!) typu "kim wolałbyś/abyś zostać w przyszłości?", "Czy jesteś miła wobec kogoś, kogo nie lubisz?" i przy 20 pytaniu ma się już dość i chce się śmiać. Ogólnie chodzi o to, aby ludzie z Londynu, którzy nigdy nie widzieli mnie na oczy, mogli choć w małym stopniu mnie poznać - choć szczerze, nie wiem jak mogą wiedzieć kim jestem, mając do wyboru na pierwsze pytanie a)architektem,  b)budowlańcem, c)oba d)nie-pamiętam-co-ale-na-pewno-nie-pomogło-w-wyborze-odpowiedzi. Podobno nie można tego testu oblać, choć zdarzył się przypadek, gdzie dziewczyna została wycofana z programu bo zaznaczała byle co, bez czytania pytań.
Pod koniec całej rozmowy bolała mnie już trochę głowa od tych wszystkich pytań, ale w życiu nie dałabym sobie powiedzieć, że siedziałam tam 3 godziny! Godzinę, półtorej, ale nie 3! Z tego ok. 40 min rozmowy po angielsku i z 30 min testu osobowości.

Myślę, że wszystko zależy od konsultantki, na jaką się trafi. Ja na pewno będę ten dzień pozytywnie pamiętać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz