poniedziałek, 17 listopada 2014

Ważne decyzje

Po przeżyciach, jakie opisałam w poprzednim poście czekałam niespełna tydzień na odzew kolejnych rodzin. Już zauważyłam,  że hości lubią pisać w weekendy. W sobotę, 6 wrześnie, odezwały się dwie rodziny, Pierwsza, z miasta w stanie Maryland, miała polskie nazwisko ;) No i oczywiście czwórkę dzieci: dwójka chłopców po 2 i 4 lata oraz dwie dziewczynki po 7 i 9 lat. Już ilość dzieci nie jest taka zła, ale te różnice w wieku. Inaczej się zajmuje 2-letnim dzieckiem, a inaczej planuje się czas 9-latkowi. Jakby tego było mało, ta rodzina miała jeszcze 2 psy i kota... No i forma w jakiej napisali do mnie maila była bardzo poważna, w sensie jakby Au Pair było jak każda inna praca. Wszystkie rodziny zawsze miło zaczynały, że są zainteresowani, że chcieli by spędzić ze mną czas, bla bla. Od nich dostałam wiadomość:

Ms. Natalia:
Would you have time on Sunday to discuss an Au Pair Position in our home after Christmas.

Wiem, że to szczegóły, ale... no właśnie :) Dodatkowo ta rodzina chciała kogoś od stycznia. Mi bardzo zależało na czasie, bo po przyjeździe chciałam wrócić na studia. Na profilu miałam zaznaczone, że wylecieć chcę między 6 października a 6 grudnia, więc już odpadało, abym do nich jechała. Napisałam im maila, że dziękuje za zainteresowanie się moją osobą, ale zależy mi na jak najszybszym wyjeździe i mam nadzieję, że znajdą szybko kogoś innego.

Druga rodzina, która się odezwała spodobała mi się już po samym przeczytaniu ich profilu. Co ja mówię, spodobała... jeszcze nie rozmawiałam z nimi na Skype, a już chciałam do nich jechać! Choć teraz jak patrzę, hostka napisała maila bardzo podobnego, jak poprzednia rodzina, a mimo wszystko odniosłam inne wrażenie:

I would really like to interview you for our au pair position. Please rewiew my families profile and let me know if you wish to proceed. Thanks!

Po zobaczeniu zdjęć na ich profilu, oraz przeczytaniu listu naprawdę chciałam zostać ich Au Pair, ale już czułam coś w kościach, że gdzieś jest jakiś szkopuł. Na rozmowę na Skype umówiliśmy się następnego dnia. W porównaniu do innych rozmów, tym razem w ogóle nie byłam zestresowana! Wcześniej zawsze trzęsły mi się ręce i się jąkałam, a tu rozmawiając z host mamą czułam się jakoś spokojnie. To, o co się martwiłam, to czas wylotu - początek grudnia. Skreślało to moje plany, aby po powrocie od razu wrócić na studia. Nasza rozmowa nie trwała dłużej niż 10 min. Host mama widziała, że jestem zmęczona (tutaj była 12 w nocy) i że trochę zmieszała mnie ta informacja, dała mi więc czas, abym się zastanowiła czy chcę jechać, czy nie.
Była to trudna decyzja. Zależało  mi na czasie, ale czułam że TO JEST TA RODZINA i nie chciałam już nigdzie indziej jechać. Tak to jest, gdy otwiera się profil na ostatnią minutę. Na wylot trzeba dać sobie 5 miesięcy najlepiej, a nie 2. 
Po długich namysłach zdecydowałam, że po prostu zrobię sobie 2 lata przerwy od studiów :D Miałam mieć w październiku obronę (i tak, udało mi się obronić :D) pierwszego stopnia, więc nie jechałabym z niczym, 
W poniedziałek napisałam do host rodziny, że z chęcią do nich pojadę, a na następny dzień mieliśmy kolejną rozmowę na Skype, gdzie już widziałam się z dziewczynkami, a host mama potwierdziła ze mną, że powiadomi agencję o matchingu :D

No właśnie, dziewczynki :) Ale o mojej host rodzinie następnym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz